Pierwszy powiew Afryki, do miasta daleko, jeżdżą grandtaxi -wg cennika, który wisi jak byk za 100 MAD, ale żaden nie ruszy za tą cenę, nawet w obecności policjantów (kupieni skur...) Polacy na lotnisku - tragedia, nie można się dogadać; jedni nie mają waluty i nie chcą wymieniać na lotnisku, innych prowadzę 200 m za lotnisko, bo nie widzę żadnej petitki, żeby wspólnie złapać grand taxi za urzędową stawkę; z przebojami; kiedy wyprawiłem 4szt, naszej taksówce zajechał drogę jakiś prywaciarz, przybiegł czy też został przywieziony policjant, nakrzyczał i zabrał dokumenty naszemu taksiarzowi, trochę nas wystraszył - zapowiada się nieźle
Wysiadamy, korzystamy z bankomatu (karta mbank, niezłe przeliczniki muszę stwierdzić) i wchodzimy bramą Bab Fahs do medyny. Teraz to się mogę śmiać, ale na pewno mamy głupie miny. Ja wyciągam mapki z dwóch przewodników LP i Bezdroży do tego iphone z nawigacją - po jakimś czasie padamy ofiarą jakiegoś chłopca. Prowadzi nas do wyjścia na punkt widokowy przez kasbę. Dostaje 2 USD i marudzi. Dorzucam 2 smycze i uspokaja się. Uspokajamy się widokiem na Gibraltar.
Na powrocie siadamy na Grand Socco i zamawiamy 2 kawy, 30 MAD, chyba nas trochę orżnęli, ale za miejsca w najlepszej i historycznej knajpce medyny trzeba płacić.
Po wydostaniu się z medyny udaje się nam złapać petitkę i każemy się zawieźć na Gare Routiere, po konsultacja kierowcy docieramy (10 MAD) napis na dworcu jak wół G... R... Jedziemy do Tetuanu