Zwiedzanie rozpoczęliśmy poprzedniego dnia i to na wzgórzu Avashego, plątaliśmy się bardzo późnym wieczorem, a może już nocą (czas zegarkowy względny bo było tak samo ciemno) po zabytkowym cmentarzu, porośniętym drzewami. Nagrobki inne niż miałeś w zwyczaju przywyknąć, wrażenia jak z thrirella z Drakulą w tle, człowieka ograniają nagle inne wyobrażenia i reminiscencje dot. śmierci, przemijania, czujesz obcość tego miejsca do szpiku kości, przemieszczasz się w czasie. To jest po prostu nierealne :-)
Następnego dnia rankiem trzeba odpocząć od nocnych wrażeń i udajemy się do Barlangfurdo w TAPOLCY, mieszkamy w pobliżu, w zagłębiu kwater na ulicy prowadzącej do MT. Apartament 4000 HUF. Parkingowy przed furdo macha ręką, później ustawia na darmowym parkingu przy kościele, daje jakąś reklamę zamiast kwitu. Ale jak nie byłeś wcześniej to nie wiesz, że takie coś jest możliwe.
DIOSGYOR - zza płota, coraz więcej buduje się rekonstruowanych zamków, musi być fajna atmosfera podczas festynów rycerskich
LILLAFURED - krótki spacerek, naszedł nas wilczy głód na parkingu, dobrze, że były zakupy z Tesco. Dopiero człowiek na obczyźnie docenia supermarkety.
przejazd przez góry Bukowe - podejrzewam, że tydzień wcześniej była kulminacja najbardziej żywych kolorów liści. Jak ta natura wpływa na samopoczucie: świat jest piękny, życie też jest.